Polityka Unii Europejskiej dotycząca rynku gazu ziemnego nie do końca uwzględnia interesy wszystkich krajów członkowskich Wspólnoty - ubolewali uczestnicy sesji „Wielka reorientacja, czyli polska strategia zaopatrzenia w gaz. Idee i inwestycje”, która odbyła się w ramach XIII Kongresu Nowego Przemysłu 2016 w Warszawie.
- Od lat zabiegamy jako Polska, by polityka Unii w odniesieniu do gazu ziemnego była bardziej racjonalna i uwzględniała kwestię bezpieczeństwa naszego regionu. Już pierwszy gazociąg Nord Stream był oprotestowany przez kolejne polskie rządy, bo nie uwzględniał interesów Europy Środkowej i Wschodniej - powiedział Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka z lat 1997-2001.
Według niego przez wiele lat Bruksela nie uwzględniała faktu, że rosyjski Gazprom nie kierował się wyłącznie względami biznesowymi, ale także wykorzystywał swoją pozycję dominującego dostawcy na określonych europejskich rynkach do osiągania celów politycznych Kremla.
- Wiele krajów, w tym Polska, nie posiadało technicznych możliwości importu gazu z innych kierunków niż Rosja i funkcją tego była cena gazu, jaką musieliśmy płacić za brak alternatywy - podkreślał były wicepremier. Ten problem nie dotyczył Niemiec czy Francji, w których udział Rosji w dostawach gazu sięga odpowiednio 40 proc. i 25 proc.
Janusz Steinhoff przyznaje jednocześnie, że ostatnio Unia wprowadziła szereg regulacji, które dominującą pozycję Gazpromu co najmniej osłabiły.
- Problemem są kolejne decyzje i projekt budowy gazociągu Nord Stream 2. W tym kontekście cieszy mnie negatywna opinia przewodniczącego komisji spraw zagranicznych niemieckiego Bundestagu, wpływowego polityka chadeckiego, co świadczy o tym, że rozpoczyna się także dyskusja na ten temat w łonie samej koalicji rządzącej w Niemczech - powiedział Janusz Steinhoff.
Jego zdaniem ekonomicznie ten projekt jest nieuzasadniony, a zgodnie z opinią premiera Czech Unia akceptując ten projekt pokazuje jedynie jak omijać przepisy, które sama tworzy.
Podobnego zdania był Nemunas Biknius, przewodniczący zarządu AB Amber Grid i dyrektor strategii i rozwoju firmy UAB z Litwy. - Tworzenie wspólnego rynku nie powinno wpływać na strategiczne potrzeby i bezpieczeństwo energetyczne innych krajów Unii - ocenił.
Podkreślił przy tym strategiczne znaczenie połączenia gazowego Litwy z Polską, nie tylko dla samej Litwy, ale dla wszystkich państw nadbałtyckich. - Bez względu na polską propozycję zmiany przebiegu trasy gazociągu po polskiej stronie cieszymy się, że ta kluczowa inwestycja powstanie, nawet jeśli opóźni się o rok lub dwa - zapewnił.
Piotr Kuś, kierownik przedstawicielstwa w Brukseli Operatora Gazociągów Przesyłowych Gaz-System, zapewnił, że zmiana podejścia do połączenia gazowego z Litwą nastąpiła, żeby było ono bardziej optymalne, a całe przedsięwzięcie jest na bieżąco konsultowane ze stroną litewską, a także z Komisją Europejską.
Zaznaczył również, że po stronie Brukseli widać zrozumienie i pozytywny odbiór dla projektu Baltic Pipe, który idealnie wpisuje się w cele zdefiniowane przez Unię. - To nie tylko projekt polski, ale europejski, są w niego zaangażowane podmioty skandynawskie i potencjalni odbiorcy gazu z naszego regionu - dodał.
Także Maciej Woźniak, wiceprezes PGNiG ds. handlowych, przyznał, że PGNiG prowadzi wstępne rozmowy z kilkoma partnerami na szelfie norweskim, a także samodzielnie planuje zwiększyć produkcję w tym rejonie poprzez zakup kolejnych koncesji. - Kiedy do rynku skierowane zostanie zapytanie kto będzie chciał korzystać z tego gazociągu jeśli powstanie, mamy zamiar na nie odpowiedzieć, pod warunkiem, że inwestycja zakończy się najpóźniej w 2022 roku. Ostateczna decyzja inwestycyjna musiałaby zatem zapaść w przyszłym roku lub na początku roku 2018, bo w 2019 roku będziemy musieli podjąć decyzję co dalej z kontraktem na dostawy gazu z Gazpromu - powiedział.
Przyznał, że spółka czuje wsparcie Komisji Europejskiej dla projektu Baltic Pipe, który jest traktowany w Brukseli jako pozytywna alternatywa wobec innych projektów na Bałtyku, jako że spełnia wszystkie wymagania co do poprawy bezpieczeństwa energetycznego w Unii.
Maciej Woźniak zapowiedział, że PGNiG będzie chciało zgłosić odpowiednie zapotrzebowanie na przesył gazu tą rurą. - Chcemy je wypełnić własnym gazem produkowanym na szelfie norweskim, którego wydobycie w tym rejonie chcemy zwiększyć w ciągu sześciu lat nawet do 2,5 mld m sześc. rocznie, a resztę trzeba będzie dokupić, z czym nie powinno być żadnych problemów - zapowiedział.
W jego opinii w Polsce wciąż brakuje możliwości handlu gazem w normalnych, stabilnych warunkach, podobnie jak na Zachodzie Europy. - Ten korytarz udostępni ten rynek tym, którzy chcą handlować gazem na zdrowych, europejskich zasadach, a takich podmiotów jest na rynku wiele - zapewnił.
Janusz Steinhoff nie miał wątpliwości, że dzisiaj, podobnie jak na przełomie wieków, porozumienie z Danią i Norwegią w sprawie północnego korytarza gazowego nadal jest racjonalne, bo musimy stać się podmiotem, a nie przedmiotem na europejskim rynku błękitnego paliwa.
- Zużycie gazu w Polsce i Europie będzie rosło, bo nieuchronna jest substytucja gazem paliw stałych w kontekście pakietu klimatycznego. Dlatego to co dzisiaj wydaje się przewymiarowane, za dziesięć lat może okazać się niewystarczające - ocenił były wicepremier.
Maciej Woźniak podkreślił, że po liberalizacji rynku gazu, choć nie odnoszącej się na razie do gospodarstw domowych, klienci żądają od PGNiG ceny odniesionej do ceny europejskiej. - Chodzi tu nawet nie tyle o sam poziom ceny, a o równoległość zmian tych cen - wyjaśnił.
Piotr Kuś przypomniał, że w ostatnich latach polityka infrastrukturalna UE uległa sporym zmianom. - Nastąpiło przejście z otwartego katalogu niezdefiniowanych projektów na podejście regionalne, gdzie definiowana jest polityka dla poszczególnych regionów, z których każdy ma własne uwarunkowania i inne wyzwania - mówił. - Polska leży w dwóch obszarach, regionie Morza Bałtyckiego, gdzie za kluczowe uznane zostały projekty Baltic Pipe i gazoport w Świnoujściu oraz w regionie Europy Środkowej, gdzie liczy się korytarz północ-południe, z połączeniami z Czechami, Słowacją i Litwą.
- To nie państwo polskie będzie dostarczało gaz na Ukrainę, Litwę czy do naszych południowych sąsiadów, tylko poszczególne przedsiębiorstwa. Rolą państwa jest zapewnienie odpowiedniej infrastruktury do przesyłu tego paliwa, właściwych regulacji prawnych, a także dbałość o zapewnienie konkurencji na rynku - powiedział Janusz Steinhoff.
Uczestnicy dyskusji rozmawiali także o potrzebach rozbudowy sieci przesyłowej gazu w kraju. - Największe potrzeby to rejon Podlasia, na którym zamierzamy skupić nasze działania w najbliższych latach - zapowiedział wiceprezes PGNiG. Jego zdaniem szczególnie istotne jest dotrzeć z gazem ziemnym w rejony, gdzie dotychczas nie było to ekonomicznie opłacalne. - W ciągu 2-3 lat w regionie Podlasia planujemy uruchomić 20-30 stacji regazyfikacji LNG. Mamy wreszcie optymalną ekonomicznie technologię i dostępność LNG z terminalu w Świnoujściu. Dzięki temu zaczyna się to składać w optymalny model biznesowy - poinformował Maciej Woźniak. Według niego do poprawy sytuacji w tym rejonie przyczyni się też zmiana przebiegu połączenia z Litwą, bo ze wstępnych analiz PGNiG wynika, że nowa trasa będzie bardziej korzystna z punktu widzenia gazyfikacji tego regionu.
Przedstawiciel Gaz-Systemu niewiele był natomiast w stanie powiedzieć na temat ewentualnych planów budowy drugiego gazoportu. - Na obecnym etapie analiz rozważamy potencjalne miejsca lokalizacji na wybrzeżu, ale nie ma na razie żadnych konkretów w tej kwestii. Wiadomo, że musiałoby się to odbyć w połączeniu z analizami rozwoju systemu przesyłowego w Polsce - zastrzegł.